top of page

Kaszaki


Uparte, szpecące i denerwująco trudne do usunięcia. Dotyczą każdej grupy wiekowej (ma je aż 50% bobasów), każdej rasy i płci. Nie dyskryminują. Atakują skórę wokół oczu i wysokie partie policzków. Kaszaki.


Są to małe cysty wypełnione keratyną. I żeby nie było, lubimy keratynę – potrzebujemy jej – jest budulcem skóry włosów i paznokci. Nie lubimy jej tylko w postaci zablokowanej pod skórą. Na pewno wiesz o czym mówię: żółta, twarda kropka, nie dająca się zdrapać ani wycisnąć (już ja, drogi czytelniku, znam zwyczaje ludzkiej troski o twarz). Co z tym począć?

Na początek zapamiętaj, że kaszaki nie są pryszczami, nie mają nic wspólnego z porami, nie są bolesne i nie pomoże Ci na nie żaden antybiotyk. Nie próbuj ich wyciskać ani drapać, bo wydrapiesz sobie dziurę, a kaszak zostanie. Jeśli nie boisz się krwi możesz spróbować z igłą. I nie mam tu na myśli igły do szycia i metod dezynfekcji rodem z doktor Quinn. Potrzebujesz sterylnej igły z apteki, środka do dezynfekcji nakłuwanej skóry i wady wzroku nie większej niż +/- 0,25. Poważnie, trzeba tu uważać, żeby nie zostać z pokaźną blizną w okolicy oka.

Najlepiej udaj się do terapeuty kosmetologa/kosmetyczki (tak, to jest ogromna różnica) i upewnij się, że kaszaków pozbywają się manualnie i nie mydlą oczu laserami i mikrodermabrazjami. Na zabiegu powinieneś być Ty, terapeuta, igła i dobre światło. Jeśli jedynymi ludźmi z igłą w ręku, jakim ufasz są lekarze, udaj się do dermatologa.

Jak się ustrzec przed pojawianiem się keratynowych kropek? Myj (będę to powtarzała do znudzenia), złuszczaj – tylko nie używaj ziarnistych peelingów NIGDY. Nawilżaj i stosuj maski z glinkami.

W kosmetykach wystrzegaj się: Lanolon, Mineral oil, Silicone. Szukaj: Glycolic acid.

bottom of page