top of page

Żargon branży beauty


Zastanawialiście się kiedyś nad znaczeniem zwrotów: jedwabiście gładki, hipoalergiczny, naturalny? Mam na myśli to czy kupując kosmetyk poczuliście się kiedykolwiek okłamywani lub oszukiwani? Ja niejednokrotnie tak właśnie się czuję.

Przeglądając kolorowe piśmidła, oglądając opakowania kosmetyków, czuję się zagubiona i wiem, że nie jestem osamotniona w swoich odczuciach. Prawda jest brutalna – producenci kłamią, wymyślając zawoalowane nazwy wyłącznie po to, by zachęcić nas do opróżniania portfeli. Głównym celem są tu kobiety – przyznajmy, że jesteśmy wrażliwe na piękne słowa i obietnice. Mężczyzna chce po prostu umyć się żelem pod prysznic i ogolić przy pomocy pianki, natomiast kobieta będzie szukała wyciągu z kwiatu storczyka rosnącego na zboczu wulkanu. Zatem drogie panie oraz wszyscy zainteresowani – pozwólcie poprowadzić się przez manowce kosmetycznego żargonu, ścieżką wiedzy i świadomości konsumenckiej.

Hipoalergiczny – nie ma określonych jednoznacznych standardów jakimi właściwie hipoalergiczność miałaby się cechować, istnieją niejasne wytyczne, europejskie normy i amerykańskie normy, które wzajemnie się wykluczają, ja powiem prosto: to co jest alergenem dla Ciebie, może być zupełnie w porządku dla mnie.

Niekomedogenny – trudne słowo, które ma oznaczać po prostu: nie blokujący porów, nie istnieją badania naukowe, ani testy kliniczne potwierdzające taką cechę kosmetyków, dlatego jest to pusta obietnica. Wskazówka: jeśli w tabeli INCI znajdziecie Lanolin, Mineral oil spodziewajcie się po kosmetyku blokowania porów.

Jedwabiście gładkie/satynowo miękkie – znaczy napakowane silikonami. Jeśli cokolwiek w składzie INCI kończy się na –cone lub –one, to z całą pewnością jest to silikon, generalnie nie mam nic przeciwko temu składnikowi, jednakże warto wiedzieć, co też tę gładkość powoduje.

Natychmiastowe wchłanianie – oznacza, że kosmetyk jest pełen syntetycznych przyspieszaczy wchłaniania. Pomyśl – skóra nie przyjmie w pośpiechu żadnej obcej substancji, bo tak właśnie jest zaprojektowana – aby chronić, gdyby było inaczej, nie potrzebowalibyśmy zastrzyków. Bardziej optymistyczną wersją jest to, że wchłanianie jest spowodowane przeważającą w składzie wodą. jeśli w tabeli INCI na pierwszym miejscu widzisz Aqua – płacisz za wodę z dodatkami. Smarujesz krem, woda odparowuje, a Ty myślisz: łał jak szybko się wchłania. Oszustwo!

Naturalne – znaczenie tego słowa jest naciągane, do tego stopnia, że dodając do kleju wyciąg z aloesu, pisząc na opakowaniu „naturalny” można go sprzedawać jako krem łagodzący. Brak jednoznacznych wytycznych co naturalność ma oznaczać. Oszukiwanie konsumentów, którzy nie muszą znać surowców kosmetycznych (i to w j. angielskim!!!) osiąga tu swoje apogeum. Jedyną radą jest edukacja lub szukanie kosmetyków, które są…

Organiczne – tu przynajmniej produkt musi spełnić konkretne standardy, które na swoich stronach jasno wyjaśniają SoilAssociation oraz Ecocert.

Nie testowane na zwierzętach – biedni miłośnicy zwierząt… to, że producent zapewnia, iż nie testuje gotowego produktu na zwierzętach, wcale nie oznacza, że nie testuje na nich składników tegoż specyfiku. Jeśli chcesz mieć stuprocentową pewność, skontaktuj się z działem PR producenta i zapytaj: „czy składniki waszych kosmetyków są testowane na zwierzętach?” Jeśli nie będą wiedzieli – rozumiejcie to jako odpowiedź twierdzącą.

Zamyka pory – pory naszej skóry to nie drzwi, nie mogą się zamykać i otwierać. Jest ogromna różnica w zwrotach: „zamyka pory” i „zmniejsza widoczność porów” – pierwszy jest kłamstwem, drugi możliwością.

Mam nadzieję, że informacje okazały się pomocne. Następnym razem o poprawnym myciu twarzy. Tak,tak 99% z Was robi to niewłaściwie.

bottom of page